Monday 8 April 2013

Polska Przychodnia Manchester Psychoterapia - wstydliwy problem?

Czy korzystanie z usług psychologa to wciąż powód do wstydu? Wbrew pozorom większość pacjentów gabinetów psychologicznych to nie osoby ciężko chore, tylko te zagubione. Aż 80% badanych Polaków uważa, że psychoterapia jest skuteczna w rozwiązywaniu problemów, dlaczego więc tak trudno jest się do niej przyznać?


Najważniejszy pierwszy krok

Wiele osób, które borykają się z problemami na tle psychicznym, mają problem z podjęciem decyzji o rozpoczęciu psychoterapii. Często traktują ją jako ostatnią deskę ratunku, gdy wszystkie sposoby już zawiodą. A tymczasem, szybkie zdecydowanie się na wizytę u psychologa, może oszczędzić wielu cierpień. Problem tkwi w trudnej decyzji, która jest pierwszym krokiem do poradzenia sobie z problemem.

Najważniejsze, to zdać sobie sprawę z tego, że potrzebujemy pomocy, to już połowa sukcesu. Jak mówią lekarze, wiele osób boi się przyjść do lekarza specjalisty, dlatego, że oznacza to słabość i nie radzenie sobie w życiu. Pacjenci sami zaczynają nazywać się „ofiarami losu”, czym dodatkowo pogłębiają problem. Popularny wciąż jest pogląd, że do psychologa chodzą osoby słabe, niezaradne, niedostosowane do życia w społeczeństwie lub chore psychicznie. Psychoterapeuci podkreślają, że decyzja o podjęciu współpracy z lekarzem i chęć zmiany w życiu jest oznaką siły, a nie słabości.

Pierwsza piątka

Jakie są najczęstsze problemy, z którymi przychodzą pacjenci? W większości pokrywają się z pięcioma najbardziej stresującymi sytuacjami w życiu. Na pierwszym miejscu jest rozwód i kłopoty w małżeństwie, bądź związku. Później utrata pracy, długie przebywanie na bezrobociu i kłopoty finansowe. Na miejscu trzecim śmierć kogoś bliskiego. Później plasują się kłopoty wynikające z trudnego dzieciństwa. Piąte, ostatnie miejsce zajmują problemy charakterystyczne dla wieku dojrzewania.

Wszystkie te sytuacje, są pośrednio związane z brakiem pewności siebie, brakiem samoakceptacji i z problemem w nawiązywaniu kontaktów z innymi ludźmi.

Kto siedzi na kozetce?

W większości oczywiście kobiety. Ale tendencja ulega zmianie. Coraz częściej pacjentami gabinetów terapeutycznych są mężczyźni. Z racji tego, że to kobiety są „ekspertkami” od uczuć, łatwiej im przychodzi rozmawianie o emocjach. Mężczyźni często nie widzą sensu w rozmowie z psychologiem, bo „ od gadania nic się nie zmieni”. Nie biorą pod uwagę tego, że wyrzucanie złych emocji i dzielenie się uczuciami, od czasu do czasu, może mieć zbawienny wpływ na psychikę człowieka. Mężczyźni są zaprogramowani zadaniowo. Określają ich działania, a nie uczucia, dlatego w ich wypadku terapia może być dłuższa i trudniejsza.

Kim jestem, a kim chcę być?

Bardzo często pacjenci mają problem z rozbieżnością ról społecznych jakie pełnią. Gdy dobrze wykształcona, zadbana, majętna kobieta udaje się do psychologa, może mieć problem z postrzeganiem siebie. Do ładnego obrazka kobiety sukcesu, nie pasują problemy psychiczne. W wyniku dysonansu poznawczego, bo tak to właśnie się nazywa, powstaje nieprzyjemne napięcie motywacyjne, które należy redukować. Pomocna może być właśnie wizyta u psychologa.

Dysonans poznawczy, oparty na stereotypie macho, to ogromny problem dla mężczyzn. Bo jak pogodzić oczekiwania z rzeczywistością? Przyjęło się, że mężczyźni muszą być zaradni, silni, odpowiedzialni, nie wolno im płakać i okazywać słabości. Przyznać się do tego, że coś ich przerosło to wstyd! Nie od dziś wiadomo, że stereotypy wyrządzają więcej szkody niż pożytku, ale jak z tym walczyć, gdy są wpajane chłopcom już od najmłodszych lat? Podstawą jest mądre wychowanie i pielęgnowanie uczuć u chłopców, aby kiedyś, gdy zajdzie taka potrzeba, nie wstydzili prosić o pomoc.

Jesteśmy tylko ludźmi

Zarówno kobiety jak i mężczyźni mają takie samo prawo do korzystania z usług psychoterapeuty. Jednym i drugim, może zdarzyć się załamanie, z którym trudno będzie sobie poradzić samemu. Nie ma reguły, która mówiła by, kto może zgłosić się z problemem do psychologa, a kto nie. Uczęszczanie na psychoterapię to żaden wstyd. Wstydem co najwyżej można nazwać zamiatanie kłopotów pod dywan i nie robienie niczego, żeby sobie pomóc.
Źródło: biomedical.pl

Wpis: Polski Psycholog

No comments:

Post a Comment