Thursday 20 June 2013

Poznaj nasze opinie: Klimatyzacja: komu szkodzi, komu służy?

Została wynaleziona ponad sto lat temu, by służyć biznesowi, nie ludziom.


Chociaż pomaga ratować życie ciężko chorym, pracując choćby w szpitalach, wciąż ma zagorzałych wrogów.


Nie bez powodu: prowadzi do wielu problemów zdrowotnych, w tym do rozwoju alergii, schorzeń laryngologicznych, skórnych, czy okulistycznych.
Źle znosisz upały? Papier i bawełna też ich nie lubią. Skwar dokuczający mieszkańcom Nowego Jorku w 1902 roku omal nie doprowadził do upadku drukarni Sackett-Wilhelms. Pracownicy wprawdzie jakoś dawali sobie radę, ale pod wpływem wysokiej temperatury papier tracił swoje właściwości, nadruki rozmazywały się, stawały niewyraźne. Miejsca pracy ocalił 25-letni inżynier Willis Carrier. To właśnie on skonstruował pierwsze urządzenie pozwalające kontrolować w pomieszczeniach temperaturę i wilgotność powietrza.

Dwa lata później profesjonalna aparatura klimatyzacyjna ruszyła też w przędzalni bawełny w Karolinie Północnej. Tym razem, by ocalić bezcenne włókna. Prawie dwadzieścia lat później firma Carrier Corporation nie mogła już opędzić się od zleceń. Zaczął liczyć się człowiek. Biznes szybko zrozumiał, że przyjemny chłodek w kawiarni, kinie, salonie meblowym czy biurowcu, przyciągnie klientów. W domach początkowo na klimatyzację mogli pozwolić sobie tylko bogacze. Według opornych na nowe technologie: wyłącznie na własną zgubę...

Co na to lekarze?

Medycy bili na alarm. Zapowiadali dosłownie koniec świata. Spodziewali się licznych zgonów, spowodowanych szokiem termicznym. Gwałtowna zmiana temperatury, związana z przejściem z nagrzanego środowiska do wychłodzonego pomieszczenia, miała zabijać przede wszystkim: dzieci, osoby starsze, cierpiące na nadciśnienie tętnicze, nadwagę, a także wszelkie problemy kardiologiczne. Czarny scenariusz się nie ziścił. Z co najmniej kilku powodów.

Sprawnie działający układ odpornościowy człowieka jest przygotowany na skoki temperatury. Owszem, organizm staje się wówczas czasowo bardziej podatny na infekcje (dlatego tak łatwo złapać anginę latem), ale zarazem hartuje się, przyzwyczaja. Osoby po 65. roku życia i najmłodsi, zgodnie z zaleceniami lekarzy, bez względu na klimatyzację, powinni pozostać w domu, gdy temperatura na zewnątrz jest skrajnie niekorzystna. Osoby pracujące, które nie mogą pozwolić sobie na luksus przeczekania w mieszkaniu, zazwyczaj wychodzą z domu, nim upał jest najbardziej dokuczliwy, a wracają z pracy, kiedy zdąży zelżeć. Wymusza to ośmiogodzinny (a niejednokrotnie dłuższy) dzień pracy. Najcieplejsze godziny w ciągu dnia spędzają zatem w firmie, korzystając z klimatyzacji. Oczywiście, przepracowanie niesie za sobą wiele zagrożeń, ale trudno za nie winić wynalazek Carriera.

Popularyzacja klimatyzacji w samochodzie wyraźnie przyczyniła się do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach. Możliwość schłodzenia powietrza zapobiega zasypianiu za kierownicą, a nawet udarom czy odwodnieniu, gdy przed nami długa podróż w słońcu.

Przyjaciel chirurga

Trudno zrozumieć początkowe obawy lekarzy, gdyż z ich punktu widzenia klimatyzacja od początku miała więcej zalet niż wad, a przede wszystkim dawała nadzieję na skuteczniejsze ratowanie ludzkiego życia. Medycy przez pokolenia nie dostrzegali związku między jakością powietrza i jego wymianą, a stanem zdrowia pacjentów. Operacje odbywały się na łóżku chorego, nie myto rąk, za wystarczającą wentylację uważano nieszczelność okien i budynków, etc.

Dopiero w drugiej połowie XIX w. lekarze zaczęli obserwować związek pomiędzy upałem i zaduchem, a ilością zgonów pooperacyjnych (sam zabieg się udał, a pacjent zmarł), gorszym gojeniem ran, a nawet przenoszeniem się zmian ropnych z pacjenta na pacjenta - nie tylko poprzez brudne ręce, ale zapewne i powietrze. Rozwój wirusologii i bakteriologii dokonany na przełomie wieków XIX i XX, przede wszystkim za sprawą Roberta Kocha i Ludwika Pasteura, pozwolił udowodnić ten dotąd tylko podejrzewany związek. Wymusił zmiany dotyczące higieny osób, a także antyseptyki powietrza.

Klimatyzator jako urządzenie wielofunkcyjne, które rozprowadza w pomieszczeniu powietrze i reguluje jego temperaturę, a także zapewnia właściwy poziom wilgotności i czystości powietrza. zdaje się być w szpitalach, a zwłaszcza na blokach operacyjnych, niezastąpiony. Pod warunkiem jednak, że jest sprawny, nowoczesny, spełnia normy, a jego konserwacja i użytkowanie nie budzi wątpliwości.

Legionella pomaga otworzyć oczy

W lipcu tego roku minie 37 lat od dnia, gdy cały świat usłyszał o nowej, niezwykle groźnej bakterii Legionella pneumophila. Wywołała ona epidemię zachorowań na ciężkie zapalenie płuc wśród członków amerykańskiej organizacji kombatanckiej American Legion (stąd nazwa: choroba legionistów). Podczas ich zjazdu, który odbywał się w Bellevue-Stratford Hotel w Filadelfii, zachorowało 221 osób. Zmarły 34. Skąd wziął się zabójczy mikrob na spotkaniu? Bakterie namnożyły się w hotelowym systemie klimatyzacji i wraz z rozpylanym powietrzem wniknęły do układu oddechowego gości.

Te wydarzenia uświadomiły lekarzom i inżynierom, że niezbędny jest system kontroli urządzeń, który umożliwi zabezpieczenie ludzi głównie przed zagrożeniami biologicznymi, ale i innymi zanieczyszczeniami, które klimatyzacja może rozsiewać. Wilgoć i wysoka temperatura to warunki optymalne dla rozwoju wirusów, bakterii i grzybów, stąd obecność legionelli, ale i innych bakterii wywołujących zapalenie płuc (głównie prątki z grupy Mycobacterium avium) dziwić w klimatyzatorze nie powinna. Rzecz jednak w tym, że równie dobrze czują się one i w zwykłych słuchawkach prysznicowych oraz w domowych nawilżaczach powietrza. Kolonizacja legionelii w prysznicach Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju (woj. śląskie) kilka lat temu zabiła trzech pacjentów okulistyki.

Większość mikrobów bez trudu pokonują detergenty i mycie sprzętu w temperaturze powyżej 70 st. C. Trzeba jednak dostać się do środka, a wiele nawilżaczy na to nie pozwala. Trudno też odkazić całą instalację klimatyzacji.

Moc filtra

W Polsce chorobę legionistów rozpoznaje się sporadycznie. Zwykle ma ona łagodny przebieg. Wcześnie zdiagnozowana i odpowiednio leczona nie stanowi zagrożenia dla życia, zwłaszcza, gdy nie dotyczy osób o podwyższonym ryzyku (zaburzenia odporności). Chociaż klimatyzatorów przybywa, nie wybuchają epidemie. Dlaczego? Nowoczesne klimatyzatory są wyposażone w filtry, które skutecznie zatrzymują bakterie, zarodniki grzybów i inne zanieczyszczenia. Zarówno te jednorazowe, jak i wymagające prania, zadziałają tylko wtedy, gdy są na czas wymieniane lub odświeżane.

Niesprawne filtry są tak samo niebezpieczne, jak ich brak. Pytanie tylko, kto ściśle, zgodnie z instrukcją, przestrzega terminów ich wymiany? Zapewne byłoby idealnie, gdyby we wszystkich pomieszczeniach montowano klimatyzatory, które przestają działać, gdy filtr jest uszkodzony. Od lat takie urządzenia są dostępne w USA. U nas jakoś się nie przyjęły...

Oczywiście filtr to dla bezpieczeństwa zdrowotnego za mało. Konieczne są kontrole stanu całej instalacji. W Stanach Zjednoczonych takie konserwacyjne przeglądy muszą być przeprowadzane raz do roku. W Polsce obowiązuje kontrola co pięć lat.

Dzisiaj instrukcje obsługi i normy wyraźnie precyzują, jak korzystać z klimatyzacji, by służyła człowiekowi, a zarazem zagrażała mu w najmniejszym stopniu. Obowiązują zalecenia co do temperatur, siły, z jaką powietrze jest rozpylane, intensywności wymiany powietrza w zależności od pomieszczenia, stopnia nawilżenia, etc. Gdy czegoś nie regulują jasno polskie przepisy, dostępne są normy unijne. Rzecz jednak nie w zaleceniach, a ich stosowaniu i zdrowym rozsądku. Żaden przepis nie uchroni przed infekcją osoby, która siada tuż przy wylocie powietrza, albo "zapomina" o filtrach.

Indywidualne predyspozycje

Problemy zdrowotne, związane z klimatyzacją, nie zależą jedynie od jej wadliwego użytkowania, bądź konserwacji. To także kwestia naszej indywidualnej podatności na pewne schorzenia, ogólnej odporności, trybu życia, etc.

Jeśli miewasz kłopoty z krtanią, jesteś alergikiem, często zapadasz na anginy, albo wystarczy, że gdzieś cię zawieje, a już łapiesz przeziębienie, jest spora szansa, iż tobie latem klimatyzacja dokuczy wyjątkowo mocno. Zapewne na nasilone problemy laryngologiczne lekarz jedynie pokiwa głową i niewiele będzie mógł pomóc. Zaleci maksymalne ograniczenie kontaktu z klimatyzacją, zwiększenie wilgotności powietrza (wysuszona śluzówka to zwykle przyczyna problemów z drogami oddechowymi), obniżenie temperatury powietrza w pomieszczeniach, jeśli ta przekracza 20 st. C., ewentualnie preparaty wzmacniające odporność, i tyle. Trzeba czekać do jesieni i namawiać kolegów w pracy do wyłączania jak najczęściej klimatyzatora, jeśli tylko pogoda na to pozwala, a także wietrzenia pomieszczeń w klasyczny sposób (okno szeroko otwarte przynajmniej przez kwadrans).

Chociaż założenia są takie, że klimatyzacja powinna właściwie nawilżać powietrze, realia są zupełnie inne. Zapewnienie optymalnej wilgotności dla człowieka, a zarazem stworzenie warunków niekorzystnych dla mikrobów, jest w praktyce niemal nieosiągalne. Dlatego właśnie tak wiele osób, które spędzają wiele czasu w klimatyzowanych pomieszczeniach, ma problemy ze skórą czy narzeka na tzw. zespół suchego oka.
Lekarze zaobserwowali, że podrażnienia skóry spowodowane przez klimatyzację, w znacznym stopniu przypominają te spowodowane przez wystawienie jej na działanie promieni słonecznych, niskich temperatur, czy silnego wiatru. By im zapobiegać, zalecają przede wszystkim nawilżanie od wewnątrz (wypijanie sporych ilości wody mineralnej, najlepiej od 1,5 do 2 litrów dziennie), noszenie przewiewnej, naturalnej odzieży, a także dostarczanie organizmowi odpowiedniej ilości witamin oraz snu (koniecznie w wywietrzonej solidnie sypialni). Wskazane jest stosowanie odpowiednich kosmetyków nawilżających. W przypadku osób o skórze suchej i mieszanej nie wolno zapominać, że samo nawilżanie nie wystarczy. Konieczne jest też dostarczenie lipidów - budulca płaszcza ochronnego skóry, który hamuje utratę wilgoci.

Kiedy twoje oczy łzawią, pieką, są zaczerwienione, pojawia się ropa, albo czujesz, że są przesuszone, "brakuje ci łez", nie próbuj ich leczyć samodzielnie tylko dlatego, że stawiasz na winnego: klimatyzację. Niezależnie od przyczyny narząd tak delikatny, jak oko, wymaga leczenia pod nadzorem okulisty. Domowe sposoby leczenia mogą zagrozić narządowi wzroku, a samodzielne stosowanie kropli dostępnych bez recepty to jedynie rozwiązanie doraźne. Leczenie wrażliwych oczu zwykle nie jest skomplikowane, jeśli rozpocznie się na czas, a diagnoza jest właściwa.

Na wszystkie problemy spowodowane przez klimatyzację najskuteczniejszy sposób to jej wyłączenie. Oczywiście rozwiązanie nierealne. Współczesny człowiek nie zrezygnuje już z "klimy", bo, mimo wszystko, naprawdę ma więcej zalet, niż wad.

Uwaga! Specjaliści od technologii podkreślają, że klimatyzacja i wentylacja mechaniczna to nie to samo (pierwsza powinna zapewniać nie tylko wymianę powietrza, ale i odpowiednią wilgotność, temperaturę, druga głównie chronić nas przed zużytym, bądź zanieczyszczonym powietrzem), a terminy te bywają stosowane zamiennie, mylone, etc. Z punktu widzenia zdrowia nazewnictwo jednak nie ma większego znaczenia, tym bardziej, że i pracodawcy oferując tylko wentylację, mówią o klimatyzacji, a i ta - profesjonalna i z założenia doskonalsza - bywa zagrożeniem.
Źródło: gazeta.pl

Wpis: Polski Lekarz Medycyny Rodzinnej Manchester 01617071983

 

No comments:

Post a Comment